wtorek, 28 kwietnia 2020

Rozdział 16 – Heliotrop Peruwiański


Beta @NinaAvdeeva <3

~*~

– Gdzie byłaś? – zapytałam, gdy matka wtargnęła gwałtownie do domu. Wyglądała na podenerwowaną. Spięła włosy, choć zazwyczaj rozpuszczała swoje jasne loki. Nawet obcisłe dżinsy wzbudzały podejrzenia, gdyż zwykła nosić eleganckie, materiałowe spodnie.
– Musiałam zrobić zapasy – bąknęła, wyjmując ze skórzanej torebki papierowe opakowanie.
– Co to jest? – zapytałam, krzywiąc się na widok tego, co trzymała w ręku. Był to spory pęk ziół. – Herbatka na uspokojenie?
Matka wywróciła oczami i pokręciła głową, a kręcony kosmyk włosów opadł jej na twarz.
– To zioła, Vivian – burknęła i podeszła do mnie. Wciąż byłam w szlafroku i nie zdążyłam przebrać się po tym, jak pożegnałam się z Jaredem. – Heliotrop peruwiański.
– Że co? – Skrzywiłam się i przyjrzałam ziołom. – Przerażasz mnie.
– Heliotrop peruwiański zapobiega urokom, a przede wszystkim działa drażniąco na wampiry. To dość rzadka roślina w tej okolicy – wyjaśniła, pokazując mi garść ciemnozielonego suszu.
– W takim razie skąd to masz? – Skrzyżowałam ręce na piersi, wpatrując się w matkę, która dziwnie się zachowywała.
– Od pewnej znajomej.
– Tylko nie mów, że od Elizabeth – powiedziałam cierpko. Od razu na myśl przyszła mi rodzina wampirów.
Lillian schowała zioła z powrotem do papierowej torebki. Była tajemnicza, co wciąż wydawało mi się bardzo dziwne.
– Nie, nie od Elizabeth. Od pewnej… wiedźmy – bąknęła.
– Wiedźmy? Świetnie – mruknęłam i zaśmiałam się gorzko. Przypomniałam sobie magiczne herbatki, które matka podawała mi od jakiegoś czasu. Wszystko zaczęło nabierać sensu. – Mnie też tym faszerowałaś, co?
– Daj spokój, Vivian. To dla twojego dobra. Nie chciałam, by coś ci się stało. Obawiam się jednak… – jej głos zadrżał – …o twojego ojca. Ostatnio coś dziwnego się z nim dzieje – dodała, z trudem przełykając ślinę. Wyglądała na zaniepokojoną. Zrobiło mi się jej żal, gdyż doskonale wiedziałam, dlaczego ojciec nagle stał się inny.
Cholerny drań, pomyślałam.
– To na pewno nie ma nic wspólnego z wampirami – powiedziałam spokojnie. Chciałam wyjawić jej prawdę, ale obawiałam się, że to jeszcze bardziej by ją zniszczyło. Od zawsze była wrażliwą osobą.
– Skąd ta pewność? – Jej wzrok stał się tak przeszywający, że nie byłam w stanie patrzeć jej prosto w oczy. Zazwyczaj kłamstwa przychodziły mi dość łatwo, ale tym razem ciało mnie zdradziło. – Przez ostatnie dni nie mogłam się do niego dodzwonić, a gdy w końcu odebrał, powiedział, że nie może teraz wrócić do domu.
– Mamo, o–on… – wymamrotałam. Już dłużej nie mogłam wytrzymać. Sumienie mnie zżerało, gdy tylko o tym pomyślałam.
– Vivian… czy ty coś wiesz? Rozmawiałaś z nim?
– Nie chciałam ci mówić, ale… – zaczęłam, krążąc w nerwach po pokoju. Musiałam to z siebie wydusić. – On kogoś ma.
Matka otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła. Zbledła, zacisnęła wargi i schowała twarz w dłoniach, zaciskając wąskie palce na powiekach.
– A ja wierzyłam, że to przez wampiry i to cholerne miasto. – Zaśmiała się gorzko, a po jej lewym policzku spłynęła łza, którą momentalnie otarła. – Sukinsyn.
– Mamo…
Matka uniosła dłoń, by mnie uciszyć i rozciągnęła usta w sztucznym uśmiechu.
– Od dawna o tym wiesz?
– Od jakiegoś czasu – odpowiedziałam szeptem.

***

Nasza rozmowa nie trwała długo, ponieważ matka chciała pobyć sama i wszystko przetrawić na osobności. Spodziewałam się gorszej reakcji, ale najwidoczniej sama podejrzewała romans ojca. Czułam się jeszcze gorzej, niż sądziłam, że będę się czuć. Miałam nadzieję, że kamień spadnie mi z serca, gdy wyjawię jej prawdę, ale w zasadzie wciąż odczuwałam dziwny ciężar. Wszystko coraz bardziej mnie przytłaczało – sprawa ojca, Jareda i cholernych wampirów. Miałam już dość tajemnic i przykrych historii, których byłam świadkiem. Nie mogłam stać bezczynnie z założonymi rękami, musiałam działać.
Chwyciłam telefon, po czym wystukałam numer i po paru sekundach usłyszałam niski baryton:
– A myślałem, że się już nie odezwiesz.
William McFeenly wydawał się zadowolony z faktu, że do niego zadzwoniłam.
– Chcę wystąpić. Najlepiej dzisiaj – powiedziałam stanowczo, wpatrując się w swoje odbicie w dużym lustrze, które stało w moim pokoju. Wyobrażałam sobie swoją sylwetkę w skąpym stroju, wijącą się na scenie przed męską publiką.
– To nie takie proste, Vivian. Już ci mówiłem.
– Wierzę w ciebie i twoje możliwości. Załatw to. Będę u ciebie wieczorem – oznajmiłam, a następnie się rozłączyłam.
Zdjęłam mięciutki szlafrok, w którym spędziłam niemalże cały dzień i pomknęłam pod prysznic. Usłyszałam dobiegające z dołu dźwięki tłuczonego szkła. Bezzwłocznie wynurzyłam się z kabiny prysznicowej, okrywając ręcznikiem, i ostrożnie, by się nie poślizgnąć, ruszyłam do salonu.
– Co do cholery?! – krzyknęłam, stając na zimnych schodach. Matka siedziała w salonie, tłukąc swoje ulubione wazony, które dostała w prezencie od ojca kilka lat wcześniej. W ręku trzymała butelkę starej szkockiej, nucąc piosenkę AC/DC, „Highway to Hell”.
– I'm on the highway to hell… – śpiewała i kołysała się do rytmu. Kolejny wazon wylądował na podłodze, rozpadając się na milion kawałeczków.
– Nie wiedziałam, że słuchasz rocka – rzuciłam, zamykając oczy, by nie patrzeć na następną stłuczoną rzeźbę, która wzbiła się w powietrze. Matka miała pokaźną kolekcję wazonów i rzeźb. Większość z nich była pamiątkami z podróży lub właśnie podarunkami od ojca.
– Ja też dużo rzeczy n-nie w-wiedziałam – powiedziała, bełkocząc. – Możesz do mnie dołączyć, j-jeśli chcesz, kochanie.
Wykrzywiła usta w szerokim uśmiechu i pociągnęła porządny łyk z butelki, a później głośno zaklęła, gdy przełykała mocny trunek. Nigdy wcześniej nie pozwoliłaby sobie na więcej niż łyk whiskey. Aż do dnia, gdy dowiedziała się o romansie ojca.
– Chyba spasuję. Jestem umówiona – mruknęłam, schodząc na dół. Trzęsłam się nieco z zimna, gdyż moje ciało owiał chłód. Woda kapała z włosów na stopnie, a ręcznik zdążył już stać się kompletnie mokry i zimny.
Zbliżyłam się do matki, uważając na rozbite kawałki, zabrałam jej ostatnią figurkę afrykańskiego bożka i ostrożnie odstawiłam ją na wysoki regał z książkami, by nie mogła jej dosięgnąć. Byłam od swojej rodzicielki znacznie wyższa.
Z trudem wyrwałam jej z rąk butelkę, rozlewając przy tym szkocką na swoją twarz.
– Chyba będę musiała wrócić pod prysznic – wymruczałam pod nosem.
– Zmarnowałaś d-drogi alkohol – rzekła matka, po czym skuliła się na kanapie i zaniosła płaczem.
– Mamo, wiem, że to dla ciebie trudne, ale nie możesz się upijać i rujnować domu. Nie martw się, ojciec za to zapłaci.
– N-nic mi nie będzie – wymamrotała z głową schowaną między kolanami. – Zostaw mnie samą, p-proszę. Nie chcę już słyszeć o tym d-draniu.
– Dajesz słowo, że nie będziesz robić głupstw? – zapytałam, czując się, jakbym rozmawiała z kilkuletnią dziewczynką, która narozrabiała.
– Tak – odpowiedziała krótko. – Już idź! – dodała i machnęła ręką.
Uwierzyłam jej, ale przed powrotem pod prysznic zamknęłam barek z alkoholami na kluczyk i sprzątnęłam ostre kawałeczki z podłogi.

2 komentarze:

  1. Skoro wampiry to czemu by nie wiedźmy :D akurat tym nie byłam zaskoczona, bardziej heliotropem peruwiańskim XD strasznie trudna nazwa hahahah zdecydowanie łatwiejsza była "werbena" w Pamiętnikach Wampirów haha
    Ogólnie po tym jak Vivian zadzwoniła do Williama i chciała wystapić to myślałam, że w końcu doczekam się rozdziału z tym gorącym, burleskowym występem, ale wychodzi na to, że jeszcze potrzymasz czytelników w napięciu ;/ mam nadzieję, że długo nie będziemy musieli czekać, może to już w przyszłym rozdziale? bardzo bym chciałaaaaaaa
    A co do Pani mamy...ciężka sprawa, ta postać mnie ciągle zaskakuje, bo szybko się zmienia. Najpierw była śmieszną mamuśką, potem okazało się, że wie o świecie nadnaturalnym i to całkiem sporo bo wiedźmy i wampiry, teraz dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Trochę rozmyślałam nad tym, jak ona zareaguje na tą wiadomosć, ale w sumie wszystko w normie. Reaguje jak kobieta, którą zdradza mąż :) nic na ten temat nie wiem, ale zdradę uważam za najgorsze gówno, jeszcze w małżeństwie?! bez kitu
    a co do zdradzieckiego ojca, to czy to zwykła zdrada czy może urok? no teraz to się nad tym będę głowić...
    Pozdrawiam
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki długi komentarz <3
      Niebawem dojdziemy do występu, spokojnie :P Ale musisz troszkę poczekać.
      Jeszcze raz wielkie dzięki, chociaż Ty mnie pocieszasz w erze tego hejtu jaki ostatnio na mnie leci.
      pozdrawiam :*

      Usuń